
Bezgraniczna miłość Matki. Miłość nad życie. 🙏
Dziękujemy za piękne świadectwo Pani Paulinie! 🙏 💐💗
fot. Facebook/Paulina Nowakowska fot. Facebook/Paulina Nowakowska
” Nasz chory na zespół Edwardsa Synek Jasio urodził się 1 maja o 14:43, a odszedł do Domu Ojca o 15:20. Zasnął na piersi….Wyglądał, jak anioł…27.10.2020 Proszę o udostępnianie jedynie z moim komentarzem z 26.10.2020.Mija już prawie sześć i pół roku od śmieci Jasia….Piszę, bo dla wielu takie przeżycie może wydawać się „piekłem”…W czwartym miesiącu ciąży zaczęły nagle być widoczne na badaniu USG wady naszego Synka- chore serce, zmiany w mózgu, powiększony pęcherz moczowy, końsko-szpotawe nóżki, dystrofia wagowa…Wylało się ze mnie morze łez i począł dotykać mnie zwykły, ludzki strach i dręczące mnie pytania- czy nie odrzucę Dziecka, jak Je zobaczę (może być zdeformowane), co pomyślą ludzie (przecież chore dziecko nie wpisuje się w doktrynę życiowego sukcesu), jak sobie poradzimy (co z moją pracą i wszystkimi innymi obowiązkami), czy to przeżyję???? Ale ten huragan myśli i emocji, jak szybko przyszedł, tak dość szybko minął.Po badaniu genetycznym dowiedzieliśmy się o śmiertelnym zespole wad naszego Dziecka. Trisomia 18 pary chromosomów. Jaś miał tylko mniej więcej 5% szans, żeby urodzić się żywy. Może przeżyje kilka dni, tygodni , może parę miesięcy…Uważam się za wielką szczęściarę, bo w tym całym doświadczeniu nie byłam sama. Z jednej strony Mąż, siódemka zdrowych i pięknych Dzieci, Rodzina i Przyjaciele, a z drugiej ON- mój Bóg, Stwórca i Zbawiciel, który cały czas mnie zapewniał w sercu, że mnie przez to przeprowadzi, nawet wtedy, kiedy miałam fizyczne wrażenie, że wiszę obok Niego na Krzyżu…Pamiętam pobyt w szpitalu klinicznym, podczas którego miała być wykonana amniopunkcja w celu zdiagnozowania wad. Oprócz mnie były jeszcze dwie kobiety z podejrzeniem zespołu Downa u swoich dzieci. Na wyniki miałyśmy czekać 3 tygodnie. Jedna z Pań posępnym głosem stwierdziła, że za 3 tygodnie, to ona będzie w 17 tygodniu ciąży i to dziecko będzie już trochę duże na … ( aborcję – nie wypowiedziała tego słowa, ale wszystkie wiedziałyśmy o co chodzi). Kobiety były wystraszone i rozbite. Jedna z nich zadała mi pytanie: A ty, co zrobisz ? Odpowiedziałam: Będę kochała dalej…..I kochałam, i kocham dalej.Modliłam się, żeby Jaś nie cierpiał po porodzie i żeby przypadkiem nie umarł samotny w inkubatorze.Zasnął na zawsze w moich ramionach w trzydzieści kilka minut po porodzie. Mąż, wszystkie Dzieci i moja Mama mogli Go później wziąć na ręce i się z Nim pożegnać. Dano nam kilka godzin, żeby się rozstać. Tego dnia przeżyliśmy niesamowitą radość narodzin, a zaraz potem głęboki ból rozłąki…Cierpieniu zawsze można nadać sens, żeby nie było jałowe, bezowocne i wyniszczające… My ofiarowaliśmy je Bogu.Jako rodzice, mieliśmy za zadanie opiekować się naszym Synkiem, a paradoksalnie, to On teraz się nami stale opiekuje z Nieba. Została tęsknota i pokój w sercu, pogodzenie się z tym, że ta miłość do Dziecka miała być trudna i poddana wielkiej próbie.Ta miłość trwa nadal i nigdy się nie skończy. ” – Paulina Nowakowska